Miło mi poinformować, że firma rowerowa KTM bike ind. której dystrybutorem w Polsce jest TRW Sport  z Krakowa  będzie wspierać mój projekt Arktyczny triathlon. Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=oyQ3qGc7wag

Dzięki uprzejmości firmy TRW Sport, oficjalnego dystrybutora marki rowerowej KTM bike ind. będę mógł zrealizować jeden z ambitniejszych projektów.

W Krakowie z rąk Pana Andrzeja Dymka, właściciela firmy odebrałem rower, którym zamierzam trochę przyjechać przez świat. Po zrealizowaniu ultra trail 150 km przez Beskid Niski jestem gotów zmierzyć się z nowym wyzwaniem. W trakcie projektu będę używał rower KTM Ultra 1964 PRO 29, którym zamierzam przejechać przez Skandynawię w temperaturze minus 30 stopni 3000 km. Będzie to duże wyzwanie, ale z marką KTM bike ind. damy rade.

Dziękuje dla TRW Sport za wsparcie i doping oraz docenienie moich sportowych ambicji.

———————————————————————————————————————————————————————————————————————————

Podsumowanie: Lemkowyna Ultra Trail to jeden z najbardziej wymagających biegów w Polsce. W Beskid Niski co roku przyjeżdża elita Polskich biegaczy ultra. Kiedy byłem zimą na Rudawy Zimowy Festiwal Biegowy http://www.rudawy.pl/ gdzie wystartowałem na dystansie 60 km wówczas zapytałem się jednego z wytrawnych zawodników co myśli o dystansie 150 km Łemkowyna Trail ,stwierdził jednym zdaniem. -To najbardziej wymagający bieg w Polsce gdzie o ukończeniu jego decydują przede wszystkim: siła mentalna i głowa. Po tych słowach, które usłyszałem od wytrawnego biegacza ultra bardzo mi zależało ażeby dopiąć swego. W swoim życiu uprawiałem kilka dyscyplin sportowych : Triathlon, Tenis Stołowy czy Karate Tradycyjne ale biegi górskie najlepiej przygotowują kondycyjnie do dużych projektów sportowych a moim kluczowym celem jest trawers Arktyki w kalendarzowej zimie. Teraz po zrealizowaniu tego biegu wiem ,że organizm mój może dużo znieść. Ten bieg też wykazał ,że mam silną psychikę i kondycja jeszcze jest. Parę słów o biegu. Było to moje trzecie podejście do królewskiego dystansu. W 2022 roku miałem kontuzje kolana i na 100 km musiałem odpuścić .W 2023 źle wszystko przeanalizowałem i nie zmieściłem się w czasie. Tym razem lepiej się przygotowałem. Odbyłem jeden pól maraton leśny i długie 6 dniowe zgrupowanie sportowe w Hotelu Pegaz gdzie niedaleko hotelu na wysokości 800 m trenowałem. To wszystko spowodowało ,że lepszą miałam kondycje. Organizm był zaaklimatyzowany. Bieg Lemkowyna przebiega przez cały Beskid Niski z Krynicy Zdrój do Komańczy. Gps liczy około 154 km ale organizatorzy zapisują to jako 150 km. Załączam wam mapkę trasy. Link do tego ekstremalnego wyścigu tutaj: http://www.ultralemkowyna.pl/
Przewyższenia w trakcie tego wyścigu to 5860 m-5970 m trasa w górę i dół. Najcięższy etap jest przed Iwonicz Zdrój. Góra Cergowa w ciężkich warunkach atmosferycznych może złamać nie jednego biegacza. Limit czasu na cały wyścig to 35 godzin. Ja zrealizowałem to w 33 h 56 minut i 58 sek .Przed każdym punktem kontrolnym byłem zawsze 2 godziny przed limitem. Lemkowyna Ultra Trail był moim ostatnim punktem pośrednim do wielkiego projektu Trawersu Arktyki a dokładnie Svalbardu. Również tym biegiem zakończyłem z biegami ultra. Dla mnie został tylko jeden cel  Trawers Svalbardu!
Pozdrawiam,
Marcin Gienieczko

———————————————————————————————————————————————————————————————————————————

Zrobiłem! Udało się zrobić najbardziej ekstremalny ,prestiżowy i wymagający Ultra bieg 150 km przez góry z przewyższeniami do 5000 tys metrów z Krynicy Zdrój do Komanczy przez Beskid Niski .To było moje trzecie podejście. Zawsze bieg mnie pokonał na 102 km, tym razem to ja pokonałem wszystko : 150 km   w 33 h I 58 minut. No stop bez spania, dwie samotne noce w górach. Łemkowyna Trail to bardzo wymagający bieg więcej  o tym biegu źródło: https://www.polskieradio.pl/10/3958/artykul/1878306,lemkowyna-ultra-trail-150-km-biegu-dla-prawdziwych-twardzieli
  W tym roku 86 zawodników się wycofało. Jak trudny to bieg przekonał się Adam Bielecki zdobywca K2 i Broad Peak zima ,który parę lat temu się również w tym wyścigu się wycofał.
Dziękuję dla Kasi i Adama za wsparcie. Rowniez dla Hotel Pegaz****  za super zgrupowanie sportowe. Wiem jedno jestem konsekwentny. Jeżeli mam cel postawie to go osiągnę,  czasami może to trochę potrwać to osiągnę. Ten bieg się rozgrywa w głowie a moja psychika jest silna . Siła powróciła .#lemkowynaultra #ultrabieg ps więcej opiszę w innym poście.
Pozdrawiam,
Marcin Gienieczko

———————————————————————————————————————————————————————————————————————————

Sukces Igora Gienieczko i jego taty. Przepłynęli w canoe Wisłę. Więcej o tym tutaj 
Pozdrawiam,

———————————————————————————————————————————————————————————————————————————

Spod Wawelu na Motławę. Ojciec i syn wyruszają razem w canoe na szlak Wisły

Marcin Gienieczko powraca na Wisłę po 24 latach, by przekazać pasję do wodnych podróży młodemu pokoleniu i zobaczyć, co się zmieniło w zakamarkach najdzikszej dużej rzeki Europy. Podróżnik zabiera na wyprawę 13-letniego syna Igora. A właściwie to Igor zabiera swojego tatę, bo to on jest pomysłodawcą tego projektu, motywatorem, a nawet organizatorem, gdyż pomagał w poszukiwaniu sponsorów. Wyprawa „Razem do celu” rozpocznie się w połowie lipca. Marcin i Igor zwodują canoe pod Wawelem w Krakowie i rozpoczną spływ w kierunku Gdańska, ku Motławie i nabrzeżu przy Narodowym Muzeum Morskim. Szlak podzielą na 11 odcinków – każdego dnia będą przemierzać od 70 do 85 km. Oznacza to, że do celu powinni dotrzeć po około dwóch tygodniach.
– Ta wyprawa to dla mnie wielkie wyzwanie. Chcę przekazać wszystko, czego się nauczyłem na rzekach. Igor od szóstego roku życia uprawia sport. Żeglował ze mną, pływał na canoe, biegał, chodził po górach, gra także w piłkę. Spływ Wisłą będzie naszym wspólnym doświadczeniem i treningiem mentalnym. W przyszłości planujemy także spłynąć razem rzeką Jukon na Alasce, na której byłem przewodnikiem – mówi Marcin Gienieczko.
Pierwszy dzień po starcie Marcin i Igor potraktują jak rozruch na wodzie. Później chcą płynąć coraz szybciej. – Cieszę się, że wiosłując po dziewięć godzin dziennie nie będziemy mieć z Igorem czasu na przeglądanie internetu w telefonach komórkowych. Skupimy się na obcowaniu z naturą, by w pełni zrozumieć, jak ważna jest w naszym życiu. Skupimy się także na budowaniu relacji między ojcem a synem. We współczesnym rozpędzonym świecie warto dbać o takie sprawy, a rzeka jest do tego najlepszym miejscem – mówi Marcin. – Chcę poznawać świat z tatą i robić to co on – dodaje Igor. – Wiem, że mogę się od niego wiele nauczyć. Poza tym chcę płynąć szybko, w sportowym stylu, bo czuję się bardziej sportowcem niż turystą.
Marcin Gienieczko przez 15 lat pływał jako bosman na Renie na tankowcach. Wie, jak bardzo różni się Wisła od uregulowanych rzek zachodniej Europy. Ma dzikie brzegi, zmienny nurt, liczne wiry, a od Tczewa dodatkowo spływ mogą utrudniać silne wiatry sięgające z wybrzeża w głąb lądu.
Projekt „Razem do celu” wspierają: Olsztyńskie Centrum Kajakarstwa, Gmina Kosakowo, Radio Wnet, Hotel „Pegaz”, Zegarki.pl i magazyn „Wiatr”. Wsparcie udzieli  żeglarz i manager  Rafał Kapler  i jego firma Ubrania Żeglarskie. Po zakończeniu tej ekspedycji Marcin Gienieczko rozpocznie przygotowania do styczniowej wyprawy na Svalbard – celem będzie zdobycie solo w kalendarzowej zimie najwyższego wzniesienia norweskiego archipelagu oraz zjazd na nartach trasą prowadzącą przez dwa niebezpieczne lodowe. Dla Marcina będzie to trzecia próba zdobycia tego szczytu.

———————————————————————————————————————————————————————————————————————————

18 czerwiec 2023.To idealny czas ażeby powiedzieć o dalszych planach. Jest taki moment w życiu człowieka ,że trzeba powiedzieć ,,Teraz albo nigdy’. Wybrałem się z moimi synami i rodzicami w miejsce bardzo ważne. To Westerplatte, symbol walki o prawdę i tożsamość. To tutaj w 1987 r Jan Paweł II powiedział ,wygłosił największy wykład motywacyjny świata jak nie można zdezerterować od własnych celów marzeń ambicji. Źródło https://www.youtube.com/watch?v=Tg5ciDOIyvo Jak bronić wartości i tożsamość. Dlatego z tego miejsca rozpocznę swoja ostatnią misje. ,,Ramię w ramię, z siostrą bratem W bój nierówny zmierzam”. Tam, gdzie moje Westerplatte .Tak będzie to moja ostatnia wyprawa bez względu czy się powiedzie czy nie. Wyprawę nazwałem ,, Expedition Nomad” . Ale już jako człowiek z doświadczeniem wiem ,że Bóg każe mi zrealizować to. Trzeba dokończyć to się zaczęło i nie tylko chodzi tu o projekt ale to co we mnie było od dziecka. Postanawiam rozbudować atak na Arktykę. Dostałem od moich parterów, sponsorów i przyjaciół zielone światło na ten projekt. Cały czas i trwają przygotowania do filmu. Nie pisze o tym ale to będzie. Już w sierpniu wlatuje do Nicea i Monaco na spotkanie z producentami którzy pomogę mi w produkcji tego dokumentu. Info: https://thomasjarrey.com/ Projekt jest duży i dla wielu Ludzi w tym dla dzieci. Rozpocznę płyniecie jachtem do Karlskrony z pod Westerplatte przez Bałtyk z moim kolega ,później przejadę rowerem zimą do Tromso-2100 km i następnie udam się na Svalbard ażeby zrobić w rekordowym czasie Longyearbyen- Szczyt Newtontoppen i Północny skrawek i powrót do Longyearbyen. Wszystko solo w kalendarzowej zimie. To jest mój cel i moja ambicja. Mój wewnętrzny Biegun. Nie będę więcej się na tym rozpisywał bo zauważyłem ,że nie ma sensu. Będę od dnia dzisiejszego dążył do tego tak długo aż osiągnę cel. Dziękuje wszystkim za wsparcie i życzenia i cóż mogę powiedzieć ,napieramy dalej bez celu nie istnieje i wy musicie mieć cel który da wam siłę. Świat kocha tych którzy idą śmiało pod wiatr. Mimo wszystko.
Pozdrawiam,
Marcin Gienieczko
———————————————————————————————————————————————————————————————————————————

Wywiad Gazeta Olsztyńska:

— Szczęśliwy, że cały i zdrowy?
— Mam mieszane uczucia. Jako sportowiec nie osiągnąłem celu. Od szóstego roku życia uprawiam sport. Dziś mam 44 lata i poświęciłem eksploracji całe swoje życie. Outdoor i wyprawy to moja tożsamość. Burza śnieżna jednak nie pozwoliła mi dojść na najwyższy szczyt archipelagu Svalbard, czyli na Górę Newtona. Chciałem stanąć na szczycie w kalendarzowej zimie, ale nie udało mi się go zdobyć jeszcze tym razem. Zdobyłem jednak coś, czego bym się nie spodziewał. Okazało się, że w świecie, w którym wszyscy wszystkim pomawiają, również mnie, liczy się człowiek. Gdy okazało się, że przetrwałem, nawet wrogowie się do mnie odezwali i gratulowali. Dostałem zresztą dużo wiadomości. Nie pamiętam, kiedy wcześniej aż tyle do mnie przychodziło. Spędziłem 48 godzin na lodowcu, a później walczyłem o życie, to dziś wiem, że była to moja najważniejsza w życiu lekcja przetrwania.
— O twojej historii można rozmawiać albo od końca, kiedy ratownicy uratowali ci życie, albo od początku…
— Wolałbym od początku. Bo takie projekty jak wyprawa na Svalbard, to nie wzięcie nart pod pachę i ot tak wyjście w drogę. To lata przygotowań, co później się przydaje. Dziś jeszcze jestem na Svalbardzie. Koniec wyprawy skończył się w szpitalu. Miałem delikatne odmrożenia palca, stóp i nosa. Mam jeszcze cały czas pozdzierane kolana. Ale gdy myślę, że mogłoby już mnie nie być, to jest to pikuś.
— Lubisz zimę?
— Lubię wyzwania. Przepłynąłem Amazonkę, przeszedłem góry Mackenzie na dystansie tysiąca kilometrów, ale jednak bliższa mi jest daleka północ. Mieszkałem nawet trochę na Alasce i w Kanadzie. Wyprawy zimowe, a przede wszystkim z kalendarzowej zimie, czyli do 20 marca, to najwyższy stopień eksploracji i największe wyzwanie. Dla mnie również. Trzeba wtedy poznać wszystko od podszewki — warstwy śniegu czy wiatry, jakie mogą się pojawić. A pogoda zawsze lubi „mieć swoje na wierzchu” i tak było w tym przypadku. Ważna jest też wola walki i przetrwania, ale na szczęście przez wszystkie wyprawy budowałem w sobie poczucie, że nie mogę się poddać. Tak, psychika jest bardzo ważna w trudnych sytuacjach. Nie można dezerterować. Jak człowiek się podda, popada w apatię i to już początek końca. Tym razem byłem bardzo dobrze przygotowany. Zresztą zawsze powtarzam swoim synom, że nie ma złego ubrania, jest tylko złe przygotowanie. Wielokrotnie też mówiłem dzieciom, również z domów dziecka, że trzeba iść do przodu. Nie mogłem odpuścić.
— Nie byłeś w stanie przewidzieć pogody?
— Zdarzają się anomalie, które zaskakują. Tak było chociażby w 1996 roku, kiedy w czasie duże wyprawy na Mount Everest zginęło ośmiu himalaistów. Pogoda również nie zapowiedziała się w 1998 roku w czasie regat Sydney–Hobart. Żeglarzy zaskoczył wyjątkowo silny sztorm. Sześciu z nich zginęło. Tam najlepsi meteorolodzy zawsze analizują sytuację, a mimo to nie potrafili przewidzieć zderzenia dwóch frontów. Svalbard ma klimat morski, leży na Oceanie Arktycznym. W związku z tym może wydarzyć się tu wszystko — silne wiatry, ogromne mrozy, a przy tym panuje tu duża wilgotność. To trudny rejon do eksploracji.
— Dlaczego więc chciałeś akurat tam pojechać?
— W 2006 roku razem z kapitanem Remigiuszem Trzaską płynęliśmy z Tromso na Ziemię Franciszka Józefa. Opływaliśmy też Svalbard. Wówczas pomyślałem, że jeszcze kiedyś tu wrócę. Ta myśl zaczęła kiełkować i pewnego dnia zdecydowałem, że zmierzę się z tą wyspą na Oceanie Arktycznym, gdzie — co też ciekawe — występuje największa populacja niedźwiedzia polarnego. To region niebezpieczny jeszcze pod tym względem.
— Jednak nie niedźwiedź, a pogoda cię zaatakowała.
— Gdy pogoda zaczęła się psuć, myślałem, że złe przejdzie. Ale zaczęło się nasilać, a byłem tam sam i w dodatku na lodowcu. Zaczęło się robić naprawdę niebezpiecznie. W życiu miałem wiele sukcesów i wiele porażek. To wszystko budowało moją psychikę i poczucie, że mimo wszystko dam radę. Przetrwanie to przecież też zwycięstwo. W dodatku w czasie tej burzy śnieżnej myślałem też, że jestem w Norwegii, a Norwegowie to elita światowego ratownictwa. Tutaj co drugi Norweg rodzi z się nartami na nogach. Dla nich zdobycie bieguna północnego i południowego to norma. Mają w genach takie predyspozycje psychiczne i fizyczne. Ale gdy ci Norwegowie powiedzieli, że nie dadzą rady mnie ratować, że muszą się wycofać przez pogodę… zbladłem. Nie mogli dotrzeć skuterami i dwukrotnie śmigłowcem. Próbowali też podejść na nartach, ale nie byli w stanie, choć byli oddaleni o ok. 7 km. Powiedzieli mi to o godz. 23. Musiałem więc przetrwać noc sam. Wtedy już śnieg bardzo mocno zasypywał mi namiot. Wiało jak cholera. Te siedem godzin to były najdłuższe godziny w moim życiu! Akcja ratunkowa miała być wznowiona o szóstej rano. Ale póki — byłem w środku nocy polarnej! Co jakiś czas musiałem odkopywać namiot, żeby nie dać się zasypać. Pamiętam, że raz uklęknąłem, bo tak wiało, że nie byłem w stanie ustać, popatrzyłem w niebo i pomyślałem: „w jakiej ja jestem czarnej d…”. Byłem odcięty od wszystkiego. Jeśli Norwegowie nie byli w stanie mnie ratować, to warunki musiały być naprawdę koszmarne. Gdy jest się na miejscu, gdy adrenalina płynie w żyłach, trudno aż tak dokładnie ocenić swoją sytuację. Ale przychodzi moment, że do człowieka dochodzi, co się dzieje.
— Spałeś choć trochę?
— Leżałem, myślałem… Całe życie miałem przed oczami. W między czasie ratowałem namiot. Wiedziałem, że gdy zasnę, może mnie złapać hipotermia. Że mnie przysypie i tak skończę… Albo że go zerwie. Musiałem czuwać i pilnować namiotu. Bez niego nie miałbym szans. Namiot miał uszkodzony stelaż, więc nie było wesoło.
— Ale przecież przygotowywałeś się też na takie ekstrema.
— Przed wyprawą pojechałem do Olsztyna na spotkanie z Januszem Pawlakiem, instruktorem sztuki przetrwania i bardzo dobrym myśliwym. Tylko że siłę dało mi co innego. Mój syn Igor przed wyjazdem namalował mi laurkę. Napisał na niej: „tato, nie poddawaj się”. Mógł napisać cokolwiek, ale pomyślał, że to będzie dla mnie najlepsze. Laurkę, nawet przy dobrej pogodzie, mialem cały czas przy sobie – tak jak medalik Matki Boskiej. Gdy Norwegowie powiedzieli mi, że muszą się wycofać, wyjąłem tę laurkę, spojrzałem i powiedziałem sobie, że nie mogę się poddać. Zacząłem szukać pomysłu na przetrwanie.
— Tylko jak myśleć logicznie w takich warunkach?
— Było minus 37 stopni, a wiatr wiał z siłą 144 km/h. W namiocie wszystko wręcz chodziło. O drugiej w nocy wpadłem na pomysł, żeby zrobić murek wokół namiotu. I to był strzał w dziesiątkę, bo wiatr uderzał właśnie w niego. Śnieg z kolei, gdy sypał na namiot, nie uklepywał się na nim. Wiatr go zdmuchiwał. Ten murek był moim sukcesem! Ale gdy kopałem, żeby go usypać, nie mogłem złapać tchu, dusiłem się wręcz. Tak wiało, że odcinało mi dopływ tlenu. Zmieniałem pozycję, stawałem tyłem do wiatru. Cały czas walczyłem.
— Wrócisz zdobyć Svalbard?
— Myślę, że tak. Nie lubię zostawiać niedokończonych zadań. Chciałbym skończyć to, co zacząłem. Wyprawa na Svalbard chciałem ukoronować pewien etap swojego życia. Będę dalej walczył mocniejszy o nowe doświadczenia. Chcę po prostu postawić kropkę. Dziekuje dla Megadron, News24 , Fundacji Andrzeja Kobylarza,Supra sat .Dziekuje dla Lukasza Gacek Lukasz Jeszke,Kacper Jurak Aneta Opala Adam Wisniewski . Więcej o mim projekcie i tutaj na oficjalnej stronie: https://gienieczkoprojekt.pl/
Pozdrawiam,
Marcin Gienieczko
 —————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————-

Moje sanie i cały sprzęt o wartości 40 tys. zł został na lodowcu. Została tam też broń.

Była to próba przejścia częsci Svalbardu w kalendarzowej zimie.
Czy odzyskamy sprzęt? Tego jeszcze nie wiemy. Wczoraj Łukasz Gacek i 4 innych napieraczy próbowali ale zatrzymała ich fatalna pogoda na lodowcu.Nadal są ciężkie warunki i Łukasz może to potwierdzić.
Moje życie było zawsze poszukiwaniem tożsamości. Przeżyłem sztormy na Morzu Beringa, ciężkie chwile na Amazonce czy w górach Mackenzie. Miałem spektakularne sukcesy, ale i wielkie porażki.
Swoją misję rozpocząłem w 1997 r. Miałem wówczas 19 lat i jechałem rowerem dookoła Polski (na czas). Wówczas doświadczyłem pierwszej sytuacji losowej, która wpłynęła na moje plany. Na południu Polski panowały w tamtym czasie powodzie, które uniemożliwiały mi realizację projektu zgodnie z zamierzonym wcześniej planem. Moja mama powiedziała wtedy „Będziesz musiał nie raz zmierzyć się z taką sytuacją synu …”.
Jako osobę ambitną zawsze mnie boli brak osiągnięcia celu. Pamiętam sytuację, gdy np. Andrzej Bargiel próbował zdobyć MtEverest i silny wiatr też krzyżował jego plany. Dlaczego tak się dzieje? To są wyzwania w naturze. Ale to też jest coś, co kochamy.
Mógłbym teraz pracować na statku jako zastępca kapitana i żyć w luksusie finansowym. Kapitanowie dzwonią do mnie i proszą „wróć”. Ale ja nie robię tego wszystkiego w życiu dla sławy i kasy. Po prostu pewne rzeczy przeklinam, ale z taką samą intensywnością kocham.
Od 25 lat rywalizuję i udowadniam sobie i światu do czego zdolny jest człowiek. Na wszystkich szczeblach pokazuję również co to znaczy mieć tożsamość. Jestem trochę już zmęczony, ale nie na tyle, ażeby nie spróbować jeszcze raz.
Tu, na Svalbardzie, to nie była zwykła burza. To szkwał, który zakręcił wszystkimi. Dzięki tej lekcji uwierzyłem w jedno, że liczy się człowiek i że są na świecie dobrzy ludzie. Wiele razy w swoim życiu pomagałem ludziom dorosłym i bezbronnym dzieciom. Teraz Bóg pomógł mnie. Każdy, kto mnie zna, ten wie, że jestem osobą głęboko wierzącą. https://youtu.be/H0CLozZo1NI Powtarzam często, że czy to na morzu czy na Arktyce – nie ma tu ateistów.
Rozczarowanie wewnętrzne boli. Dziś udzieliłem dużego wywiadu dla norweskiej stacji. Będzie dostępny w piątek. To nie będzie story o zdobywaniu, ale o miłości, dzieciach i o tym dlaczego ambitni polarnicy mają na nartach rysunki swoich dzieci … To zdjęcie tutaj z laurką od mojego syna jest bardzo wymowne.
Pragnę podziękować Łukasz Gacek. Łukasz to super dobry człowiek. To Mistrz w narciarstwie . Podziękowania za pomoc dla Wojtek Moskal, Adam Wiśniewski, Karolina Karas, Aneta Opała, News24, Patrycja Sibilska. Również dla Dziennika Bałtyckiego red Rusieckiego.
Podziękowania dla mojej Rodziny. Podziękowania dla moich synów.
Dziękuję ratownikom z Norwegii oraz wszystkim mediom w Polsce i na świecie. W sumie około 47 tytułów w Polsce i 9 tytułów angielsko- norweskich przedstawiło tę sprawę.
Sprawa nie byłaby tak „medialna”, gdyby nie elita norweskich ratowników. Kiedy najlepsi z najlepszych ( a tu na Svalbardzie nie ma przypadkowych ludzi tego pokroju) mówią do słuchawki telefonu satelitarnego: „Musisz przetrwać. Nie dotrzemy do ciebie. Wiatr wieje 120 km na godzinę na dole u nas”
( tyle pokazywały GPSy, plus śnieżyca i brak widoczności) to wtedy wszyscy zrozumieli, że to nie są to żarty.
Czasami trzeba trochę stracić, żeby więcej zyskać … ( ps. tych których zawiodłem przepraszam).
Nadal mam swoją tożsamość, a za bycie prawdziwym w dzisiejszym świecie dużo się płaci.
Marcin
Zapraszamy też na FB Marcina : https://www.facebook.com/GienieczkoMarcin
 —————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————-

Marcin uratowany 

Marcin jest już bezpieczny. Dzięki wspólnej akcji ratunkowej i bliskich jest już w szpitalu na badaniach. 
Więcej informacji na stacji News24. Niebawem jak tylko Marcin przejdzie wszelkie procedury i badania w szpitalu, zapewne połączy się na żywo. 

Poniżej z przed chwili wywiady z bliskimi Marcina.

https://fb.watch/jbXDUI5kPp/


Zapraszamy też na FB Marcina : https://www.facebook.com/GienieczkoMarcin
 —————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————-

Trwa akcja ratunkowa Marcina 

TRWA AKCJA RATUNKOWA Marcina Gienieczko na Arktyce.
Marcin żyje, użył radioboji, jest świadomy swojego położenia i oczekuje na pomoc.
Burza śnieżna uniemożliwia dalsze działania na Svalbardzie. Wiejący z prędkością 144 km/h wiatr, opady śniegu i temperatura minus 36 stopni od 2 dni uniemożliwiają wyjście Marcina z namiotu. Niestety sanie prawdopodobnie zostały zupełnie zasypane, tym samym Marcin stracił zapasy paliwa i jedzenia ( te które ma przy sobie wystarczą na 1,5 doby),nie wytrzymał także stelaż namiotu, jedynego schronienia Marcina, nadal stoi tylko jego część.
Wszystkie służby ratunkowe zostały powiadomione, cały zespół Marcina wraz z rodziną są z nimi w stałym bezpośrednim telefonicznym kontakcie. Służby ratunkowe potwierdziły, że pogoda uniemożliwia poderwanie helikoptera, jednak ratownicy wyruszyli już na skuterach śnieżnych. Nie wiadomo kiedy dotrą na miejsce ze względu na pogodę, przewiduje się, że za około 3 godziny. Będą w kontakcie również z Marcinem za pośrednictwem telefonu satelitarnego. Znalezienie Marcina w tej chwili umożliwia tylko system GPS, ponieważ widoczność jest bardzo słaba ( Marcin poinformował, że nie widzi swojej dłoni, po wyciągnięciu jej przed siebie).
Cały zespół skupia się na ratowaniu Marcina i postępuje według ustalonych procedur.
Stacja News24, główny partner wyprawy informuje na bieżąco o postępach akcji ratunkowej.
Powiadomienia SPOT działają. Jest łączność. Marcin żyje, ma stały kontakt ze swoją trenerką mentalną Panią Anetą Opałą.
WAŻNA INFORMACJA!!! ZESPÓŁ PROSI O NIE ODPISYWANIE NA WIADOMOŚCI WYSŁANE Z NADAJNIKA. ZBYT DUŻA ILOŚĆ WIADOMOŚCI BLOKUJE DROŻNOŚĆ SYSTEMU, A TA JEST KLUCZOWA.
Zespół zapewnia:
„ŚCIĄGNIEMY MARCINA BEZPIECZNIE DO DOMU, dajcie nam czas” i dodaje: „Jesteśmy RAZEM, działamy.”
Reszta zespołu wspiera Marcina każdego dnia mentalnie i medialnie.
Tu znajdziesz trasę Marcina : http://gtracker.jurak.pl/
Zapraszamy też na FB Marcina : https://www.facebook.com/GienieczkoMarcin
 —————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————-

Gienieczko w drodze na szczyt 

Za nami trzeci dzień wyprawy „News24 Svalbard Extreme Expedition’. Marcin pokonał już 52 km trasy, dziś zamierza dotrzeć do czoła lodowca, warunki pogodowe jeszcze dziś znośne, temperatura -18 do -20 C. Jest w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Największym wyzwaniem jest wysoka wilgotność powietrza, brak możliwości skutecznego suszenia odzieży. Wczoraj wieczorem na swojej drodze napotkał przeszkodę w postaci zbiornika wody, musi go obejść, zmodyfikować trasę przemarszu. Idzie dzielnie od wczesnych godzin porannych. Dziś będzie się starał zwiększyć dystans do pokonania bo już jutro pogoda zmieni się diametralnie. W piosence żeglarskiej było 10 stopni w skali Beauforta- u Marcina będzie 12! Wiatr ma wiać jutro z prędkością 40 m na sekundę, co daje 144 km na godzinę. Prawdopodobnie Marcin przeczeka ten moment w namiocie. Pomoc w nawigowaniu pogody zapewnia codziennie Adam Wiśniewski przyjaciel i partner sportowy Marcina, członek zespołu oraz Wojciech Moskal (ur. 1958) – polski podróżnik, oceanolog i polarnik.
Reszta zespołu wspiera Marcina każdego dnia mentalnie i medialnie.
Tu znajdziesz trasę Marcina : http://gtracker.jurak.pl/
Zapraszamy też na FB Marcina : https://www.facebook.com/GienieczkoMarcin
 

——————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————

Marcin Gienieczko wystartował  

Dziś 05.03.2023r. wystartowała wyprawa Marcina Gienieczko pod nazwą „News24 Svalbard Exterme Expedition” jako głównego patrona medialnego wyprawy. Marcin pokonał około 14 km trasy liczącej 340km celem dotarcia do szczytu Nevtona, odcinek ten pokonał przy sprzyjającej pogodzie, temperatura oscylowała w granicach -20 stopni, wiatr sprzyjający 8-9m/s, bez opadów. Jutro następny odcinek trasy, oby pogoda sprzyjała.
Poniżej track Marcina oraz relacje z dzisiejszego dnia.

——————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————


Marcina Gienieczko rusza na Svalbard 

Zrobić wielki rekord w Arktyce czyli życiowy cel Marcina Gienieczko

Marcin Gienieczko sportowiec ekstremalny dziennikarz i pisarz robi kolejny projekt sportowy wyrusza z Trójmiasta aby podbić Arktykę. Chce kontynuować tradycje polarne Polskich zdobywców Bieguna Północnego Marka Kamińskiego i Wojciecha Moskala.

Ostatnia misja ,czyli Svalbard Extreme Rekord. W dniu 3 marca 2023 roku wyruszam na Svalbard w celu ustanowienia rekordu w tej części Arktyki. To wyprawa czysto sportowa i ściganie się w naturze. Od kiedy zobaczyłem ten materiał nie mogę spać spokojnie: https://www.youtube.com/watch?v=9qTtY2m7aVE

Mój projekt będzie wyglądał następująco .Pragnę też na wstępie zaznaczyć ,że to jest moja ostatnia misja i postanowiłem iść w tym przypadku na całość. Albo coś robić na maksa albo wcale. Postanowiłem ,że skupię się na Północy. Dlaczego? Zrozumiałem ,że Arktyka jest bardziej wymagająca i ekstremalna ale mniej przewidująca niż Biegun Południowy. Moje myśli były zawsze gdzieś tam. Ponadto uzmysłowiłem sobie ,że Svalbard jest mi bardzo bliski tak jak góry Mackenzie i idealne miejsce na dokonanie czegoś wielkiego. Źródło TVP wywiad ze mną : https://www.tvp.info/59937860/zimowa-wyprawa-przez-arktyke

Wylatuje 3 marca na Svalbard. Aktualnie trenuję ciężko(basen, siłownia, biegi ,sauna itp.)Załatwiam transport -cargo. Razem z żołnierzami z Formozy odbywam szkolenie z nawigacji około 6 lutego a 18 lutego mam sportowy egzamin czyli bieg przez góry na dystansie 60 km. To pozwoli mi przygotować się kondycyjnie poprzez rywalizację .Mój cel jest następujący .Dokonać w arktycznej zimie przejścia samotnie na trasie Longyearbyen–szczyt Newtontoppen i powrót. Dystans około 340 km. Wejść samotnie na szczyt i zjechać na nartach ze szczytu wszystko to chcę robić przed 20 marca czyli przed nastaniem kalendarzowej wiosny. Wybitny prekursor wypraw zimowych Andrzej Zawada mówił do polskich himalaistów ,,Zrób coś w prawdziwej kalendarzowej zimie a powiem ci jakim jesteś himalaistą” .Trzymając się tego uzasadnienia chcę właśnie to zrobić w tym terminie ale jako polarnik. Wojciech Moskal ekspert od wypraw polarnych dobry sojusznik i zdobywca Bieguna Północnego odradza ten termin gdyż jeszcze nie jest tak dużo światła czytaj słońca zdecydowanie zimniej, wietrznie i niebezpiecznie. Ale też rozumie moją ambicję i determinację. Moskal pomaga mi w organizacji tego projektu. Trasa mojej wyprawy wygląda miej więcej tak: http://gtracker.jurak.pl/

Cel tej wyprawy też jest taki aby ustanowić szybkie przejścia w tym terminie i w czasie czyli w 15 dni na nartach solo. Czy się misja uda? Tego nie wiem. Ale na tym nie koniec gdyż to I cześć Extreme Svalbard. Ale jeżeli by się udało byłby to bardzo dobry sukces sportowy. Chcę stanąć na szczycie ,moim wewnętrznym Biegunie.

Moim celem jest stanąć dla dzieci z Pomorskiego Hospicjum na Szczycie i zdać historyczna relacje ze szczytu z telefonu satelitarnego wyłącznie relacje dla Radia Gdańsk.

Będzie to pierwsza taka relacja w historii podboju Arktyki. Aktualnie przygotowuje do tego specjalistyczny telefon satelitarny wraz z bateriami. Gdzie po wyjecie telefonu mama zamiar podłączyć te baterie(działające do minus 50 stopni będzie to bardzo ryzykowne ale ze miałem do czynienia z dziennikarstwem będzie to histeryczna relacja reporterska ) i zdać relacje i powiedzieć ,,Jestem na szczycie i dedykuje to dla wszystkich dzieci aby marzenia się z spełniały”. Czy tak będzie?….Na morzu i Arktyce nie ma planowania ale cel trzeba mieć konkretny.

Później wracam do Longyearbyen. Zostawiam sanie na Svalbardzie z całym sprzętem ,organizuję transport kutra na grudzień i wracam do Polski .Stosuje takie same rozwiązanie jak w Ameryce Południowej. Źródło Radio Gdańsk: https://radiogdansk.pl/wiadomosci/2021/08/18/marcin-gienieczko-o-triathlonie-przez-ameryke-poludniowa-swojej-ksiazce-i-podrozniczych-oponentach/

Najpierw przepłynąłem dopływ Amazonki Rio Napo ,później zostawiłem cały sprzęt w Ambasadzie Polskiej w Peru i po 9 miesiącach wróciłem aby zrobić trawers Ameryki Południowej przepływając Amazonkę w canoe robiąc cały trawers. W lipcu przeprowadzam jako przewodnik na canoe na górskiej rzece na Alasce grupę osób .Być może też zabiorę młodzież na ta wyprawę w ramach resocjalizacji . Od swoich urodzin 18 czerwca 2023 będę mieszkał już w górach niedaleko Krynicy Zdrój. Tam będzie moja baza. W listopadzie pobiegnę na Lemkowynie na dystansie 150 km przez góry a 1 grudnia 2023 wracam na Svalbard i zamierzam przejść nocą Svalbard solo z Południa na Północ od przylądka Sorkapp tutaj przetransportuje mnie niewielki kuter rybacki i zostawi nocą , następnie ruszę do Polskiej Stacji Hornsund a później do Longyearbyen i dalej już podobną trasą jak na szczyt do przylądka Północy Verlegenhunken i powrót tym samym szlakiem do Longyearbyen .Dystans około 700 km solo arktyczna nocą .Jak wygląda taka wyprawa może przedstawić ten materiał filmowy gdzie legenda eksploracji polarnej Borge Ousland i Mike Horn dokonali przejścia nocą przejścia Arktyki: źródło https://www.youtube.com/watch?v=C0e_eLhQ1x8

Po co to wszystko?

Chodzi o pokonywanie barier, bo dziś wszystko już praktycznie zostało zdobyte. Chodzi o to, aby pokonywać własne słabości i pokazywać też innym, do czego jest zdolny człowiek, jak wiele ma do powiedzenia i jak wiele wyrzeczeń może kosztować taki projekt. To może być przykładem dla wielu ludzi, że nie trzeba być synem wielkiego prezesa, żeby robić wielkie rzeczy . Jestem osobą bardzo wierzącą i wierzę w to, że jeżeli Bóg mi pomoże, to ja muszę spłacić wobec innych ten dług czyli wspierać Pomorskie Hospicjum i inne instytucje związane z dziećmi- Mówi Marcin Gienieczko

W wyprawę mojej zaangażowały się instytucje sportowe, projekt pod patronatem PKOL ale też będzie sprawdzenie i test z przetrwania w najtrudniejszej porze roku w Arktyce ale i ustanowienie rekordu przejścia Svalbardu. Zaangażowani w projekt są psycholodzy, psychiatrzy a późniejszy raport zostanie przedstawiony dla Instytutu Sportu oraz NASA- Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej – agencja rządu Stanów Zjednoczonych odpowiedzialna za narodowy program lotów kosmicznych .Projekt jest dedykowany również dla Towarzystwa Przyjaciół Dzieci gdzie jestem członkiem tej organizacji od maja 2019 roku. To już postanowione .Bedzie też wykonany film dokumentalny być może do Neflixa jako podsumowanie całej mojej działalność sportowo, eksploracyjnej i życiowej czytaj prywatnej. Po tej misji kończę karierę sportowca podróżnika ekstremalnego. Mój metabolizm spada ale i również motywacja. Nie interesuje mnie bycie drugim lub trzecim lecz tylko pierwszym a podróżowanie mnie wcale nie kreci lecz sportowe wyzwania. Zapytany wybitny bramkarz Wojtek Szczęsny czy będzie grał w piłkę w 2026 roku odpowiedział że nie. Ja też wiem kiedy jest koniec pewnej misji w moim życiu. Nie mniej jednak będę mógł to teraz zrobić. Teraz skupiam się na tej misji. Jest we mnie coś co nie daje żyć spokojnie i żeby żyć spokojnie w różnych innych sprawach zawodowych czy prywatnych musze dokończyć to co zacząłem dawno temu. Człowiek który jest niespełniony jest człowiekiem jest nieszczęśliwym. Od 1997 roku ścigam się ze sobą ,walczę i chce pewien etap życia zamknąć tak jak Maciej Berbeka. Po wejściu na Broad Peak Maciej Berbeka dowiaduje się, że jego sukces nie jest tak wielki, jak się spodziewał. Po 25 latach postanawia zmierzyć się z przeszłością i dokończyć to, co rozpoczął źródło : https://www.youtube.com/watch?v=ILh1hoiq0Jg

Pragnę podziękować wszystkim za wsparcie zwłaszcza dla News24 ,że mamy podobna misje życiową co pokazywania dzieciom ze ,,Niemożliwe nie istnieje”

Przypominają mi się słowa wybitnego poszukiwacza przygód : cytat ,,Poszukiwana załoga na niebezpieczną wyprawę. Płace niskie. Straszliwe zimno. Długie miesiące w zupełnej ciemności. Bezpieczny powrót mało prawdopodobny. W przypadku sukcesu – honor i sława”. Dziś jest ktoś, kto chce powtórzyć wyczyn autora ogłoszenia – Ernest Henry Shackleton?

To jest bardzo ważne, w dzisiejszych czasach ,ze jednostki ludzkie muszą poprowadzić tłum i pokazać, że niemożliwe nie istnieje – zaznaczył Gienieczko.

——————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————

Przede mną ostatni ,,egzamin” w drodze do wielkiej wyprawy polarnej która mam zrealizować w 2023 roku. Rozmawiam z najpoważniejszymi osobami w Polsce o tym….Ale teraz to bieg 150 km przez góry przez Beskid Niski słynnym już w Polsce ,czerwonym szlakiem. Powiem wam ze mi również robi wrażenie ten dystans….To juz jest cos. Założenie ukończyć 150 km w 30 h. Robię to ażeby być najlepiej przygotowanym do swojego głównego wyzwania .Niemniej to mój ostatni etap przygotowań, który sam w sobie jest ekstremalny. http://www.ultralemkowyna.pl/trasy/lemkowyna-ultra-trail-150 Wcześniej biegły tutaj różne osoby którzy nie jedno już zdobyli a jednak nie ukończyli tego dystansu .Na 127 km odpadł Adam Bielecki zdobywca ,,Broad Peak” zima. To wymagający bieg, zwłaszcza ten dystans. Ja chce zrobić tak zwanego Hattrick. W 2018 roku ukończyłem na dystansie 70 km .W 2021, 103 km a teraz dystans królewski. Zresztą to nie bieg po asfalcie czy na dystansie 60 km. To już długi bieg dwie nocy w lesie, wychłodzenie i wiele problemów ze stopami, liczne odciski i trzeba mieć mocno głowę ażeby złe fluidy nie namówiły Ciebie do dezercji. Będziemy napierać .Wszystko się może zdarzyć, aktualnie przechodzę odpowiednie treningi. Bieg 22 października 2022. Przedstawiam wam trasę biegu z przewyższeniami Trasa Krynica Zdroj-Komancza. #ekstremum #lemkowyna #biegigorskie Nigdy się nie poddam .W moim przypadku poddać się to stracić tożsamość a na to mnie już nie stać zresztą uwielbiam walczyć .Wtedy czuje się w siódmym niebie. W każdej walce….Wiem ,ze mój profil ogląda wielu MOICH wrogów i to mnie podnieca ,że oni oglądają (troją się na wszystkie sposoby aby mi zrobić krzywdę, a ja mam ich w dupie) a ja wciąż żyje ,dysze i napieram. Mimo wszystko.To ode mnie zależy czy się poddam czy nie a nie od kogoś. Pamiętam jak dla syna w książce napisałem ta dedykacje -Zawsze walcz do końca, a gdy dopadną Cię trudne chwile, to pamiętaj, że jedyną obroną jest robić swoje, dopóki sił starczy. O swej sile decydujesz tylko Ty. Twój umysł, Twoja wola, ambicja i motywacja. Pamiętaj, idź zawsze z Bogiem, bo z Bogiem raźniej. mg #bieg #lemkowyna https://www.youtube.com/watch?v=cwhirEmOthM ps ostatnio pomyślałem cholera jak skończę te wszystkie wojny to będę się trochę kurcze nudził…
Pozdrawiam,
Marcin Gienieczko
——————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————

Przygotowuje się do dużego sportowego wyzwania : biegu na królewskim dystansie 150 km przez góry w 30 godzin. Bieg Lemkowyna 2022 będzie ostatnim punktem przygotowującym do moich projektów polarnych. Ukończyłem już bieg z tego cyklu na dystansie 70 km i 102 km. Teraz czas na królewski dystans. Jak ciężki to bieg przedstawia to jeden z biegaczy w ciekawej audycji .Więcej o tym tutaj https://www.polskieradio.pl/10/3958/Artykul/1878306,Lemkowyna-Ultra-Trail-150-km-biegu-dla-prawdziwych-twardzieli  Również tego biegu nie ukończył wybitny himalaista Adam Bielecki z powodu kontuzji. Bedzie to duże wyzwanie sportowe.

Pozdrawiam, Marcin Gienieczko

Scroll Up